Nowy mobilny lokalizator na Google Maps, pokazuje na mapie Twoja pozycję, bez użycia GPS, ale za pomcą stacji naziemnych sieci komórkowych.
Cóż zatem mamy w obszarze mobilnym: głos, tekst, obraz, kamera, email, www, przesył danych z komórki do serwera, lokalizacja (GPS lub lokalnie), geo-mapy, street-view, komunikacja bezprzewodowa z pobliskimi urządzeniami, projekcja obrazu na ścianę (nowe). Można to jeszcze dzielić i mnożyć.
Ten pomysł Google, lokalizacji przy pomocy stacji naziemnych (a więc decentralizacji), pozwala mocno zabezpieczyć niezawodność działania systemu (bardziej niż GPS). Taki sposób myślenia jest, wg mnie, znamienny dla Google i przynosi chlubę tej organizacji, a przecież "de facto" idącej ku monopolowi. Zmierzamy zatem, chcąc - nie chcąc, ku absolutyzmowi oświeconemu.
Wracając do mobiliów: wśród różnorodności sprzętowej i oprogramowania, przeszkadza mi jeszcze mała kompatybilność różnych rozwiązań. Standardy soft i hard -ware umożliwiłyby używanie swoich aplikacji na dowolnym sprzęcie i oprogramowaniu, w dowolnej chwili i u dowolnego właściciela sprzętu, wtedy dopiero gromada komputerowych Geek'ów, wreszcie odklei się od PC'tów i ruszy w plenery, przenosząc tam swoją kreatywność. Ponadto postuluję wpakowanie tych mobiliów plus notebooków na jedną płytę sprzętową, bo po co nosić przy sobie tyle różnych gadgetów. Zatem: jedna karta sprzętowa, jeden standard systemowy, jeden zestaw aplikacji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz